niedziela, 12 sierpnia 2012

Drogi pamiętniczku.

Mogielny Patryk, Wpis 6.08.2012 [w:] Osobisty pamiętnik, 2012, Bytom.

Nie minęła jeszcze północ, lecz już czuję się bezpiecznie. Cały strach stopniowo mijał mimo iż mocny deszcz, porywisty wiatr i jasne błyskawice stopniowo zaczynały się zbliżać do nas, nie czułem iż strach powraca razem z nimi. Razem z kilometrami przebytymi przez pociąg relacji Katowice-Świnoujście czułem iż poczucie bycia obserwowanym zostawiam bezpowrotnie za sobą. 
Trochę już jeździłem pociągami i widziałem różne dworce. Te zadbane i te już rozpadające się. Jednak to co widziałem w Bytomiu całkowicie przerosło ludzkie pojęcie. W poszukiwaniu ostoi PKP przeszedłem kawałek z dworca autobusowego mijając oświetlone jeszcze sklepy, jakiś budynek do rozbiórki (założyłem że musi być do rozbiórki... bo co innego?), przeszedłem jakąś wąską drogą pod wiaduktem. Następnie już zrezygnowany faktem, że jedyny pociąg jaki miałem tego wieczora odjedzie beze mnie zapytałem się przesympatycznej pani jak dojść do stacji PKP. I jak przystało na sympatyczną panią, powiedziała mi. Wskazała na ten budynek, który wcześniej określiłem jako "do rozbiórki" i zrezygnowany począłem się kierować w tamtą stronę. 
Drzwi praktycznie nie było, a ja miałem wrażenie iż wchodzę do opuszczonego po wojnie poznańskiego fortu. Wszędzie brudno, gazety latały i ani żywej duszy. Naprawdę - lepiej bym się czuł, jakby chociaż tam bezdomni spali. Słyszę jakiś śmiech w oddali. Żadnej kasy. Nie, to nie może być to, ale kierowany przez zapamiętany uśmiech sympatycznej pani oraz uciekający coraz bardziej czas do odjazdu pociągu idę dalej. W dół. W otchłań z której mogę nie powrócić. Widzę oznaki, że nawet jeżeli to teraz nie jest dworzec (ciągle do mnie nie dochodziła ta informacja) to kiedyś to mógł być... wymęczone rozkłady jazdy, odpadające tablice z peronami. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale chyba nawet numer peronu 3 był namalowany sprejem, jakby jakiś dzieciak nie mając co robić postanowił wrobić podróżnych. Zdawał się napis mówić "tak, chodź tutaj... czeka Cię niespodzianka". Jako iż byłem zmęczony, czas mijał coraz szybciej i zachciało mi się przygód idę na ten peron trzeci. Widzę ludzi. Normalnych. Co za ulga. Pytają się mnie z którego peronu odchodzi pociąg do Świnoujścia. Odpowiadam, że z peronu 3... tak wskazywał przecież rozkład który wziąłem za relikt poprzedniej epoki. 
Usiadłem na wymęczonej ławce otoczony przez brud i zaczynam się przyglądać ludziom. Wyglądają normalnie. Jakaś rodzina z bagażami jak na wakacje, człowiek w garniturze który pewnie jedzie na jakieś spotkanie biznesowe. Mimo to mam wrażenie, że wszyscy mnie obgadują. Niech ten pociąg wreszcie przyjedzie. Obok peronu stały składu z węglem - na jakiś pordzewiałych wagonach. Myślę, iż były one kiedyś żółte. Całość dodawała industrialnego klimatu nie tylko tej stacji, ale też całemu miastu. Ciągle mam wrażenie, że jestem obserwowany. Początkowe zaniepokojenie zamienia się w strach... czuję jak powoli nadchodzi panika lecz w tym momencie podjeżdża pociąg z Katowic w kierunku Świnoujścia. Wszyscy zgromadzeni na peronie mają wyraz ulgi na twarzy. Mimo iż nie było nikogo kto by zagrażał ich życiu i zdrowiu wszyscy chcieli jak najszybciej uciec z tamtego miejsca.
Wsiadając do pociągu od razu odnajduję kierownika pociągu i proszę o bilet. Zapytał się czy wsiadałem w Bytomiu. Po potwierdzającym kiwnięciu głową ze zrozumieniem się uśmiechnął i nie policzył dodatkowej opłaty za bilet. Pewnie dlatego że nie było otwartej kasy już o tej godzinie, ale miałem wrażenie iż rozumiał jakie potworne siły mają tam oddziaływanie na człowieka więc nie chciał mnie dobijać dodatkową opłatą za bilet. Poczułem się wtedy jakbym był bratem dla niego... odwzajemniłem się ciepłym uśmiechem i udałem się do swojego przedziału. 
Jako iż przedział miałem pusty mogłem się zrelaksować i pomyśleć o tym specyficznym klimacie jaki tam panował. To nie był zwykły strach jakiego się doświadcza idąc przez Jeżyce w Poznaniu o 2 w nocy. Bym przysiągł że to uczucie zostało mi przekazane... wręcz jakby ktoś je we mnie wmusił. Burza dała o sobie znać, przez sekundę myślałem iż to dworzec w Bytomiu mnie goni. Uparł się na mnie. Nie dojadę do celu. Jednak nie pozwoliłem sobie długo tak rozważać. Po minucie już miałem słuchawki na uszach (Battles) i pisałem tę notkę. 
Nie zdziwiłbym się, jakby ten dworzec był nawiedzony. Jakby ktoś tam został zamordowany i to uczucie strachu unosiło się nad rozpadającym się budynkiem. Myślę, że nawet po remoncie mało osób będzie korzystało z dworca z Bytomia. Będzie to nieprzyjazna spuścizna miasta z którą mieszkańcy pewnie nauczyli się już żyć. Jedno wiem jednak na pewno - nigdy jednak nie zapomnę swojej podróży ze Stacji Mroku.