niedziela, 25 listopada 2012

Czesław Śpiewa - Debiut (2008)

Mogielny Patryk, 03. Czesław Śpiewa - Debiut (2008) [w:] Kolorowe Kolorowanki, 2012


Czesław Mozil wraca do Polski nagrywają płytę dla rodzimej publiki. Wielka wrzawa była wokół tego albumu, bo rzadko zdarzało się, iż debiut artysty jest tak rozchwytywany przez uznanych artystów. Mozil dostał tutaj do zabawy teksty Michała Zabłockiego które tworzył razem z Internautami. Każda linijka była pisana przez kogoś innego (w książeczce mamy nawet wypisane nicki jegomościów) a wybierane były one przez wcześniej wspomnianego poetę do wiersza. Tak więc Czesław z oryginalnymi tekstami, swoją nutką zagranicznego akcentu z Danii czaruje niewinnością głosu w Maszynka Do Świerkania czy też potęgą w Ucieczka Z Wesołego Miasteczka. Ciekawa płyta, ale jeżeli chodzi o całość artystycznego dorobku Czesława - te prace z 2004-2005 które popełnił ze zespołem Tesco Value są według mnie o wiele lepsze. 

3/5

piątek, 23 listopada 2012

Coma - Hipertrofia (2008)

Mogielny Patryk, 02. Coma - Hipertrofia (2008) [w:] Kolorowe Kolorowanki, 2012


Coma dwa lata po Zaprzepaszczonych wyskakuje z nowym materiałem. Na dwóch płytach - jedna żółta, druga czarna. Sporo piosenek, sporo przejść między piosenkami jednak ciężko tutaj mówić o koncept albumie - piosenki tutaj zawarte są po prostu ładnie spięte klamrą. A co w samych piosenkach? Coma jak Coma... post-grunge'owe pioseneczki, praktycznie cały czas przynudzające. Są też znane riffy z Zaprzepaszczonych (na przykład Cisza I Ogień) a warstwa liryczna ciągle sprawia wrażenie losowanej na kole fortuny. Zła płyta to nie jest, dlatego single takie jak Zero Osiem Wojna czy Wola Istnienia zdobyły wysokie miejsca na listach przebojów) ale za to miałka do bólu.

1/5

Coma - Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków (2006)

Mogielny Patryk, 01. Coma - Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków (2006) [w:] Kolorowe Kolorowanki, 2012




"Na ulicy wrzeszczą psy, herbata wzniosła krzyk u sąsiada". Ach te słodkie czasy gimnazjum i niezrozumiałych tekstów w piosenkach. Dużo powiedziano już o tej płycie jak i o zespole - haters gonna hate a lovers gonna love. Mimo iż poezje Roguckiego sprawiają wrażenie losowo wybranych słów to trzeba przyznać, że ta akurat płyta zawiera szczątki klimatu, motywy muzyczne zagrane tutaj po raz pierwszy a później powtarzane do bólu na następnych płytach. Jeżeli bym przesłuchał tę produkcję teraz, stwierdziłbym że nie ma sensu jakoś specjalnie hejtować - kapela ta nie zasługuje na to. Najzwyczajniej w świecie bym przeszedł obok ignorując wrzeszczące psy oraz herbatę która drze mordę za ścianą z tektury. Ale jako iż mam sentyment, a brzmienie na tej płycie jest przyzwoite jest tak a nie inaczej.

2/5